Deszcz czy nie, zaplanowany trening trzeba zrobić. Gdyby nie parujące okulary mógłbym powiedzieć że polubiłem jazdę w strugach deszczu. Gruntowne czyszczenie roweru wchodzi w krew i wychodzi ekspresowo. Trochę krócej, ale szybko i mocno.
Rano byłem w ciężkim szoku. Kładąc się spać byłem jeszcze mocno obolały, wstając z łóżka nogi świeżutkie, ani śladu po bólu podudzia.
Jak dobrze móc pojechać na normalny trening ;) Chcąc się mocno pozaginać ustawka z Marcinem. Trasa: rzeka, Małusy, kamieniołom, zamek, Towarne, Zielona.
Wracamy do mega.. wiele nowych przemyśleń po tym maratonie. Decyzja o zrezygnowaniu z giga była jak najbardziej trafna. Zdecydowanie odczułem sesję, ostatnie 2tyg to brak snu, dużo kawy, kiepski trening, czuję się słabszy niż w Złotym Stoku, a nawet w Karpaczu.. Na dodatek za mocno przeciągnąłem się w środę. Mimo kiepskiego wyniku, maraton był fantastyczny. Niesamowita trasa, kilka technicznych odcinków, z którymi o dziwo nie miałem problemu i mnóstwo długich szutrowych zjazdów. Niesamowita frajda z jazdy po górach! Murowana za 2tyg, ale inne rzeczy siedzą w głowie..
Z Lajonem i Hermanem. Zielona, Towarne, Lipówki, Sokole, kamieniołom, zamek, Towarne, Zielona.
Trochę się tych podjazdów narobiło. Bardzo zadowolony jestem z wyjechania całych Lipówek od strony leśnego - i to całkiem lekka nogą. W Sokolich znaleźliśmy nową techniczną sekcję, którą odpuściłem sobie ze względu na sobotni wyścig, ale na pewno tam wrócę. Krótki wąski singiel, duże kamienie i spora stromizna, nie ma w ogóle miejsca na błąd - myślę, że jeden z ciekawszych odcinków w okolicy.
Zaskoczyła mnie lekkość nogi mimo piątkowego skatowania się. Było z czego kręcić.
Po wielu przemyśleniach i konsultacjach, podjąłem dziś bardzo ważną decyzję dotyczącą moich startów. Od Międzygórza wracam na mega. Myślę, że to bardzo rozsądny wybór.
Trochę przesadziłem z dystansem, zdecydowanie za gorąco. Pierwszy długi trening od dawna.. sesja zbliża się do końca, jeszcze tylko poniedziałek. SID odebrany.