Nowy napęd założony, nareszcie można śmiało deptać ;) Szosa z Lajonem i Dominikiem. W takiej ulewie to dawno nie jechałem. Do ciekawych wydarzeń zaliczyć można poślizg na zakręcie - poduczyłem się jazdy bokiem i tyłem, podobno całkiem efektownie to wygląda. Byłem w niezłym szoku, kiedy dotarło do mnie że stoję na nogach i ominął mnie potężny szlif.
Maraton w Murowanej. Nowe doświadczenie - odwodnienie ekstremalne. Bidon wypadł na zjeździe, bufetu już nie było. A taka była moc.. jakoś się dotoczyłem, wynik niby dobry. Pół litra wody zabrakło do skakania z radości. Teraz czas skoncentrować się na treningu pod drugą część sezonu.
Olsztyn i pętla przez Biskupice i Przymiłowice. Czerwiec dobiegł końca.. na szczęście. Pod względem rowerowym miesiąc bardzo słaby, ale uczelnia to jednak priorytet. Zaczyna się luz, czas nadrabiać sesyjne zaległości!