Najpierw miasto - ważenie bika (11,6kg), szukanie rogów. Miał byc Olsztyn ale się rozpadało, za pare godzin wypad czerwonym rowerowym do Olsztyna przez Towarne.
Zawiercie - Morsko - Szlakiem Warowni Jurajskich do Ostrężnika -Złoty Potok - Zrębice - Sokole Góry - Olsztyn - Częstochowa
2x zmiana dętki na pierwszych kilometrach, później przeprawa podobnie jak tydzien temu, w Zrębicach burza, w Sokolich kąpiele błotne, później jeszcze jedna burza w Częstochowie.
Wypad bardzo udany, ciężki kawałek od Janowa do Złotego Potoku czerwonym pieszym, techniczne podjazdy i zjazdy, pierwsza gleba w sezonie - OTB przy małej prędkości, przód "zanurkował". Wycieczka bardzo udana.
Od Myszkowa błoto i przeprawa przez strumyczek ;] Później już tylko góra - dół góra - dół czerwonym pieszym. Zaliczony stok narciarski w Morsku.
Problemy zaczęły się od zjazdu z zamku w Mirowie. Snake na tyle u mnie - pełny optymizmu po wspaniałym zjeździe załatałem dętke, pompuje i.. wentyl został mi w pompce :D Zapasowej dętki nie było. Udało się zorganizować jakąs dętke od trekinga (pozdrawiam pomocnych ludzi), później okazało sie że dętka też jest "lipna" i schodzi z niej powietrze. Poratowało nas dwóch gości w Niegowej, którzy użyczyli normalnej dętki (również pozdrawiam, widzimy się na Jura Maratonie). Później już z górki, pare kryzysów i po ciężkim dniu powrót do Częstochowy.
Jak wyjeżdżałem liczyłem na 100 (piękna pogoda, prognoza na onecie mówiła że słoneczko będzie grzać), w Olsztynie złapała nas ulewa => 1,5h w "Pod Zamkiem" po czym stwierdziliśmy że nie przestanie. W ulewie powrót do Częstochowy, następnie wykręcanie ubrań i wylewanie wody z ramy. Pełen hardcore.