Góry
Sobota, 17 kwietnia 2010
· Komentarze(2)
7 rano pobudka, 3 godziny później stoimy już na parkingu w Szczyrku. Same szosy, a ja na góralu ze slickami 1,5 czułem się trochę niepewnie :P
Jak się okazało, nie było wcale tak źle. Start co prawda najgorszy jaki mogłem sobie wymyślić, czyli od razu podjazd pod Salmopol. Rzeźbiłem okrutnie, dopiero jak zjechaliśmy do Wisły odmuliło mi nogi i Kubalonka poszła leciutko. Później Ochodzita, nawrotka i znów Ochodzita :) Kubalonka bez problemów i na koniec Salmopol po raz drugi, tym razem równym tempem i dużo przyjemniej niż na początku, mimo że setka na osi już była.
Udało mi się nie zrobić sobie dziś zbyt dużej masakry na czym bardzo mi zależało, najważniejsze że przed Karpaczem udało mi się zaliczyć trochę podjazdów w górach. Super trening!
Jak się okazało, nie było wcale tak źle. Start co prawda najgorszy jaki mogłem sobie wymyślić, czyli od razu podjazd pod Salmopol. Rzeźbiłem okrutnie, dopiero jak zjechaliśmy do Wisły odmuliło mi nogi i Kubalonka poszła leciutko. Później Ochodzita, nawrotka i znów Ochodzita :) Kubalonka bez problemów i na koniec Salmopol po raz drugi, tym razem równym tempem i dużo przyjemniej niż na początku, mimo że setka na osi już była.
Udało mi się nie zrobić sobie dziś zbyt dużej masakry na czym bardzo mi zależało, najważniejsze że przed Karpaczem udało mi się zaliczyć trochę podjazdów w górach. Super trening!